|
|
Autor |
Wiadomość |
venflon666
Szczeniaczek
Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Czw 17:45, 02 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Mogę jeszcze dodać że bardzo dobrym rozwiązaniem są kości kupione w zoologu (są one zrobione bodajże z jelit). Pies miał zajęcie na długi czas i widać było że przynosi mu to ulgę. Z tym że kostka kupiona na próbę okazała się mało odporna i po kilku godzinach przygryzania mało co z niej zostało. Widocznie potrzebuje większej, której już tak szybko nie unicestwi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Mirra_Spyke
Golden profesor
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 1842
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Szczecin/Kopenhaga
|
Wysłany: Pią 0:19, 03 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Venflon, gryzienie i podgryzanie na 100% przejdzie. Nasz jamnik lubil jezdzic na nogawkach, przejsc sie kolo niego nie dalo. natymiast sie doczepial i mial frajde jak ktos probowal noga ruszyc.
Stanwowcze nie i odstawienie pacjenta na bok mniej wiecej w tydzien zalatwilo sprawe. No i koniecznie duzo roznych gryzakow.
Nasz jamnik ma teraz rok i nawrot szajby pewnie tym razem dojrzewanie
Tyle, ze nie jezdzi na nogawkach, ale wiecznie sobie cos znajduje - a to dlugopis, a to olowek, a to gabke w lazience. Gryzaki teraz ida masowo, ale to jest jednak sposob, by mlody mial zajecie na jakis czas.
Drugi sposob to wysilek albo fizyczny, a najlepiej intelektualny. Po godzince w psiej szkole Hektorek pada trupem. Robi przerwe na jedzenie i spi az do rana
Pisze o jamniku niestety, bo goldena trafilismy ideala i nigdy z nim problemow nie bylo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
emilcia_czarna
Mały goldenek
Dołączył: 26 Lip 2010
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rumia Płeć:
|
Wysłany: Nie 17:48, 05 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Zazdroszcze innym grzecznych i ułożonych piesków. Mója to istny diabeł ! Uwielbia gryźć wszystko wokół, a moją siostre najbardziej. Co też jest bardzo u niej dziwne to to, że przy powitaniu kogoś ze szczęścia go gryzie. Żeby tego uniknąć robiliśmy tak jak na forum radzono - wymiana na zabawki. Musze powiedzieć, że to naprawde pomaga. Teraz przy powitaniu pierwsze co to chwyta maskotke i trzyma ją mocno w pysku. A cieszy się jak głupia i można ją spokojnie pogłaskać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karolina Budzińska
Doświadczony goldeniarz
Dołączył: 14 Gru 2010
Posty: 595
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Poznań Płeć:
|
Wysłany: Czw 11:59, 08 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Odgrzewam temat, bo mojej Zoe szajba nastolatka przyszła teraz w wieku 15 miesięcy. Tragedia jeżeli chodzi o chodzenie na smyczy, a już tym bardziej, kiedy znajdzie się w pobliżu dużych skupisk ludzkich- jest nie do opanowania nawet przez mojego rosłego chłopaka. Wiem, że trzeba być konsekwentnym i cały czas systematycznie ją szkolić i karcić złe zachowania, z tym, że teraz ta pannica waży 35 kg i jak z pełnym impetem zacznie szarżować na smyczy, to ja z drugiej strony latam jak pluszowa zabawka. W domu jestem w stanie ją opanować, ale poza nim już jest na prawdę źle. Gdy w grę wchodzą spacerki po okolicy, to jeszcze nie jest tak dramatycznie, ale już wyjazdy nad jezioro, czy wyjście na jakąś imprezę plenerową to koszmar. Nie chcę z tego rezygnować, gdyż wiem, że ona musi się uczyć posłuszeństwa także w takich miejscach, ale momentami to już się robi niebezpieczne, szczególnie dla małych dzieci, które ta wariatka z wielką radością taranuje uznając to za świetną zabawę.
Wiem, że to co teraz napiszę zrzuci na mnie grad wściekłych komentarzy, ale po jednym z takich ataków szału Zoe, znajomy, który zajmuje się hodowlą koni od wielu lat doradził mi, żebym jej przyłożyła. Nie chodzi oczywiście o katowanie psa, tylko o sygnał. Jego argumentacja była następująca: psy, tak jak większość zwierząt w młodym wieku testują na ile można sobie pozwolić, w naturalnym środowisku starsze osobniki w stadzie rozwiązują ten problem poprzez spuszczenie lania młodym i krnąbrnym członkom stada; gdy damy psu do zrozumienia, że mamy nad nim siłową przewagę to powinniśmy go w ten sposób spacyfikować. To coś na kształt "gryzienia" Cesara Millana. Osobiście nie jestem pewna, czy to najlepszy sposób- jestem człowiekiem i przekładam to na nasz ludzki sposób działania, tylko, że on póki co nie skutkuje.
Żeby byłą jasność ten znajomy to wielki miłośnik zwierząt. Konie kocha chyba bardziej niż ludzi, jego 2 psy też mają u niego dobrze i są doskonale ułożone. Osobiście nie widziałam nigdy, żeby podnosił na nie rękę, ale jak sam twierdzi: "każdy koń w czasie gdy odbija mu szajba musi dostać "wpierdziel", bo inaczej człowiek nie miałby z nim szans, każdy jego pies też dostał raz w życiu i już nigdy z nim nie pogrywał". Wiem, że brzmi strasznie i że taka metoda nie przystoi humanistycznym miłośnikom psów, ale o tym, że tak pacyfikuje się konie słyszałam od każdego trenera i hodowcy. Wiem też, że wiele osób tak robi z psami, ale nie mówi o tym, bo to nie jest poprawne politycznie. Poddaje ten trudny temat pod dyskusję, bo uważam, że na takich forach jak to powinno się o takich rzeczach rozmawiać.
Chciałabym na koniec jeszcze raz stanowczo zaznaczyć, że nie chodzi tu o bezmyślne bicie zwierząt, regularne ich katowanie, czy traktowanie pięści jako jedynej metody wychowawczej. Nigdy nawet nie zastanowiłabym się nad czymś takim i mam nadzieję, że wiecie o jaki rodzaj użycia siły mi chodzi w tym poście.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
edyta
Golden profesor
Dołączył: 27 Mar 2007
Posty: 6195
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: wrocław Płeć:
|
Wysłany: Czw 12:51, 08 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
No coż może niech ten PAn zajmie się końmi a nie psami. Jestem stanowczo na nie jakiejkolwiek przemocy wobec psów, bo albo słaby psychicznie pies się w końcu wycofa i będzie całe życie psem zastraszonym albo gdy trafi na mocniejszy charakter to kiedyś ten pies pogryzie go dotkliwie. Jak dla mnie to typowe zniżanie psa do poziomu "podłogi", ja Pan i władca dam Ci w łeb jak mnie nie posłuchasz a dzięki temu stracę do siebie całkowicie Twoje psie zaufanie , wzbudzę lęk, może kiedyś agresję, nie i jeszcze raz nie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cody
Golden profesor
Dołączył: 07 Kwi 2011
Posty: 2750
Przeczytał: 1 temat
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Poznań Płeć:
|
Wysłany: Czw 13:17, 08 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Karolina rozumiem Twoje rozgoryczenie z powodu zachowania Zoe, mamy psy w tym samym wieku. Do Twojego opisu dodat jeszcze, że Cody to krzyżówka goldena i kangura, co ujawnia się w sytuacjach kiedy jest mocno podekscytowany o zrywaniu się i biegu na oślep nie wspomnę. Z mojego kilkunastoletniego obcowania z goldenami wynika, że psy tej rasy są powiedzmy takie "szalone" do ukończenia mniej więcej 3 roku życia (pewnie bywają wyjątki od tego schematu). Mój pierwszy golden w wieku kilkunastu miesięcy przeszedł szkolenie indywidualne z trenerem. Metody Cesar Milano. W ciągu zaledwie kilku dni z szaleńca, zamienił się w psa, nad którym mogliśmy zapanować. Natomiast w obecności trenera pies wykonywał polecenia zanim ten cokolwiek powiedział!! Nam takiego efektu w tym czasie nie udało się osiągnąć. Jednak po kilu miesiącach takiego szkolenia cała rodzina zauważyła, że pies wykazuje dziwne zachowanie, i doszliśmy do wniosku, że coś złego zaczyna się dziać z jego psychiką i że ma to związek z takim bezwzględnym wymaganiem posłuszeństwa. Trenerowi podziękowaliśmy.
Teraz Cody- raz błyskawicznie złapałam go za kark kiedy jako szczyl przypuścił atak z zębami na mojego męża-musiałam zareagować w odpowiednim chwili, ponieważ zauważyłam, że Cody spojrzał na mnie tak jakby zrozumiał o co mi chodzi i nigdy później już pies nie zaatakował nikogo. Raz zwyczajnie go ugryzłam, kiedy maluch gryzł mnie po rękach i nie chciał przestać-Cody usiadł popatrzył na mnie wielkimi oczami, położył się obok mnie i zasnął, uspokoił się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. I trzeci raz zastosowałam "przemoc" w sytuacji, kiedy wyszedł z niego kangur i zaczął dziko podskakiwać, rwąc się do obcego psa- zdecydowanie przytrzymałam go przy sobie tak, żeby nie mógł "kicać" takie zachowanie nie jest jeszcze wyeliminowane, stale trzeba na to uważać i wciąż szukam sposobu, który zadziała.
Natomiast jeśli chodzi o klapsy- nie używam bo myślę, że nic się tym nie zyska, pies nie zrozumie czego od niego wymagasz a o to przecież chodzi, a Tobie pozostanie wyrzut sumienia, że puściły Ci nerwy,
Gośka i Cody
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
edyta
Golden profesor
Dołączył: 27 Mar 2007
Posty: 6195
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: wrocław Płeć:
|
Wysłany: Czw 13:25, 08 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Cody napisał: | Jednak po kilu miesiącach takiego szkolenia cała rodzina zauważyła, że pies wykazuje dziwne zachowanie, i doszliśmy do wniosku, że coś złego zaczyna się dziać z jego psychiką i że ma to związek z takim bezwzględnym wymaganiem posłuszeństwa. Trenerowi podziękowaliśmy.
|
właśnie o to mi chodziło
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dundi
Golden profesor
Dołączył: 06 Sty 2009
Posty: 2276
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Czw 16:14, 08 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Rozumiem irytację i brak cierpliwości, zaniepokojenie i obawę, że psina może zrobić komuś krzywdę. Ale moim zdaniem powinnaś jak najdłużej starać się pracować nad Zoe metodami pozytywnymi. Moim zdaniem nie ma nic ważniejszego w relacji z psem, niż zaufanie - a to, chcemy tego czy nie - zostanie nadwyrężone, jeśli psa uderzysz. Dundi potrafi pociągnąć tak, że wyrywa mi bark, świrować, szaleć i głuchnąć. Ale trudno, staram się jak mogę zachowywac tak, aby opanować jego, nie nadwyrężając jednocześnie naszej relacji - przyznaję, zdarza mi się krzyknąć, usadzić psa przy sobie niemal siłą (jak nie działa 3 "siad!" - a w 99% działa pierwsze - i widzę, że pies jest tak nakręcony, że za sekundę urwie mi rękę i bedzie tragedia, po prostu zasłaniam mu sobą świat i sadzam na siłę zad na ziemi), szarpnąć smyczą. Ale prawda jest taka, ze to i tak działa tylko na chwilę, nie jest żadną metodą wychowawczą, i zdaję sobie z tego sprawę. Owszem, pewnie są to sytuacje skrajne, w których jakoś zadziałać trzeba, ale nie zastąpi to stałej i ciągłej pracy nad relacją z psem. Moim zdaniem już lepszy kantarek, stawanie z psem nawet co 2 metry, przymuszanie do skupienia na Tobie (stajesz przed nim, a nawet kierujesz łebek ręką na siebie), czy jakiekolwiek inne metody "pokojowego" zapanowania nad psem (oczywiście suto wynagradzane), niż zbicie go. Szczególnie, że nie masz gwarancji, co z tego wyniknie, a obawiam się, że w przypadku goldenki ryzyko, że pannica zamknie się w sobie i straci do Ciebie zaufanie, albo następnym razem rzuci się na podniesioną rękę jest większe, niż to, że nagle stanie się aniołem...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cody
Golden profesor
Dołączył: 07 Kwi 2011
Posty: 2750
Przeczytał: 1 temat
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Poznań Płeć:
|
Wysłany: Czw 16:32, 08 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Dundi napisał: | a obawiam się, że w przypadku goldenki ryzyko, że pannica zamknie się w sobie i straci do Ciebie zaufanie, albo następnym razem rzuci się na podniesioną rękę |
popieram, strach przed taką karą u wrażliwego, czasem lękliwego psa, u którego silne emocje są spowodowane lękiem, wywołać może taki właśnie skutek,
Gośka i Cody
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Laprima
Doświadczony goldeniarz
Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 530
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdańsk Płeć:
|
Wysłany: Czw 17:52, 08 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Kiedy Nora bywała w amoku podekscytowania hamowałam ją robiąc pętlę z części smyczy i zarzucałam ją na szyję psa, tak żeby zwisała na wysokości łopatki/początku psich nóg. Pies rzucał się do przodu/zaczynał ciągnąć = pętla mechanicznie uniemożliwiała mu prawie, że ruch przednimi łapami. Nie wiem czy to wystarczająco jasno wytłumaczyłam, ale działało i zawsze było to rozwiązanie pod ręką.
Kantar też jest fajny, tyle, że trzeba uważać, żeby nie hamować na nim psa, który wyskoczył do przodu. Zawsze impet wyskoku hamowałam na obroży lub szelkach, a dopiero po tym włączałam kantar do powrócenia do luźnej smyczy.
Żebym nie była taka święta, Nora została uderzona przeze mnie 2 razy - oba kiedy była tak pobudzona, że nic do niej nie docierało. Raz była na agility, w trakcie zabawy przez przypadek ugryzła mnie w rękę zamiast w zabawkę, niestety trafiła tak, że na moment miałam ją sparaliżowaną (tak jak po uderzeniu w łokieć, czy kolano). Jednocześnie zaczęła się rzucać na obroży w stronę toru i biegnącego psa. Już kiedyś wcześniej wyrwała mi się w takim pobudzeniu i urządziła sobie polowanie za psem. Mając w tamtym momencie tylko jedną sprawną rękę i czując paraliżujący ból, uderzyłam ją w łeb. Oberwała pierwszy raz, więc zdziwiona się odwróciła. Rozluźniła tym napięcie smyczy, co umożliwiło mi pociągnięcie jej do pierwszego lepszego słupka i przywiązanie. Rezultat był chwilowy, wyrzuty sumienia miałam długo, ale w tamtej sytuacji do dziś nie potrafię znaleźć lepszego rozwiązania.
Uważam, że uderzenie powinno być ostatecznością, kiedy cel przewyższa wszystkie skutki uboczne. Nie zawahałabym się rzucić w własnego psa kamieniem, czy łańcuchem gdyby leciał szaleńczym biegiem prosto pod pociąg, czy samochód. Ale póki takiej sytuacji nie ma wolę uczyć przywołania, puszczać z linką, czy w ogóle nie puszczać psa w miejscach niebezpiecznych.
Z drugiej strony czasem zastanawiam się, czy mniejszym złem nie jest uderzenie psa niż szarpanie go na smyczy..
Gdzieś bodajże przeczytałam i jak dla mnie są to święte słowa, że jakakolwiek przemoc wobec psa jest oznaką kompletnej bezsilności właściciela.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
basia
Golden profesor
Dołączył: 13 Cze 2009
Posty: 1399
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gliwice Płeć:
|
Wysłany: Czw 18:11, 08 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
jakakolwiek przemoc wobec psa jest oznaką kompletnej bezsilności właściciela.
Amen
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alf
Doświadczony goldeniarz
Dołączył: 21 Lip 2011
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 21:02, 08 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Nie zgadzam się z tym, że nie można psa skarcić fizycznie. Trzeba to jednak robić rozważnie, aby faktycznie nie zmienić psychiki psiaka. MZ uderzenie smyczą jest wystarczającym sposobem (nie dam się przekonać, że pies o wielkości i sierści goldena wyje z bólu, ponieważ machając smyczą w lesie, przywaliłem sobie karabinkiem w głowę, skończyło się guzem, ale ból nie był aż taki straszny, więc nie przesadzajmy z tym). Są różne psy i niektórym od czasu do czasu trzeba pokazać kto jest przewodnikiem. Teoria, żeby czekać aż pies skończy 3 lata i wtedy się uspokoi jest również nie do końca fajna. Sugeruje to, żeby czekać aż pies z wiekiem sam się uspokoi. W tym czasie niech wejdzie nam na głowę, bo trzeba czekać. Może troszkę przesadzam z tym opisem, ale nie wolno czekać. Przede wszystkim trzeba psu wyznaczyć nieprzekraczalne granice np. w domu ograniczenia, nie może leżeć w ciągach komunikacyjnych w taki sposób, że musimy go omijać bądź przeskakiwać. Można wprowadzić zakaz przebywania w jakimś pokoju, albo leżenia na tapczanach. Zabawę zawsze zaczyna i kończy człowiek w takim momencie, aby psu było mało. Trzeba również organizować ciekawe spacery np. przeskakiwanie przez ławki, chodzenie po murkach itp., wprowadzać elementy szkolenia. To jest podstawa, jednak jak pies zaczyna "fikać" nie zaszkodzi pokazać mu kto jest tu "najważniejszy". Powtarzam, istotne jest nie przesadzić, ponieważ wrażliwy pies może się zamknąć w sobie albo może nastąpić eskalacja agresywnych zachowań. Natomiast okresy buntu są normalne i w przypadku konsekwentnego nieodpuszczania będą mijać. MZ nie wolno czekać aż pies "dorośnie" bo do tego czasu może np. wciągnąć albo wepchnąć kogoś pod samochód i wtedy nikt nie będzie pytał czy pies już dojrzał emocjonalnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
edyta
Golden profesor
Dołączył: 27 Mar 2007
Posty: 6195
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: wrocław Płeć:
|
Wysłany: Czw 21:08, 08 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
A powiedz mi Alf skąd typowy laik mający pierwszy raz kontakt z psem będzie wiedział kiedy przestać i nie przesadzić? - piesek mu karteczkę napiszę, że już wystrczy bo jak jeszcze raz uderzy to Ci rękę odgryzę?
Nie wolno czekać, psa uczymy życia między ludźmi od szczenięcia, uczymy go zasad, ale nigdy nie używamy do tego przemocy, z jednym się zgodzę jak chcesz psu przyłożyć to lepiej siebie walnij karabińczykiem w łeb może to pomoże!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alf
Doświadczony goldeniarz
Dołączył: 21 Lip 2011
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 21:27, 08 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Nie można też na siłę obracać psu głowy w naszym kierunku. Pies, który jest pobudzony i nieopanowany przez człowieka i patrzący mu w twarz rzuca mu wyzwanie. Wyluzowany pies może, jeśli oczywiście chce, patrzeć na człowieka. Pies skupiony na właścicielu również. Psiak, który odwraca głowę wysyła sygnał uspokajający, pies który po przewinieniu nie biegnie prosto do człowieka a robi to krążąc - również wysyła sygnał uspokajający. Pies oblizujący się też wysyła sygnał uspokajający, czasami jest to trudne do uchwycenia. Wtedy wiadomo, że mówi: "wyluzuj, przesadziłem, wiem o tym" . Ważne jest, żeby znać mowę ciała psa. Dodam tylko jedno, mój pies był nadpobudliwy, agresywny (na dowód mam blizny), płochliwy (nadal z tym walczymy, bo w pewnych miejscach i okolicznościach najlepiej by zwiał). W tej chwili ma 2 i pół roku i nie ma mowy, żebym się z nim szarpał. Przeważnie chodzimy wszędzie bez zapiętej smyczy, przez ulice, obok psów, kotów, ptaków, śmieci itp. Co więcej, mimo tego, że parę razy oberwał ode mnie smyczą - ma takie do mnie zaufanie, że razem pokonujemy różne jego lęki. Ostatnio przeszliśmy po bardzo stromych schodach, bez żadnego przymusu. Na zaufanie i pozytywną relację z psem trzeba sobie zapracować i potrzeba na to czasu, ale w niektórych sytuacjach trzeba postawić kropkę nad "i". Naprawdę nie trzeba bezmyślnie lać psa, wystarczy smagnięcie smyczą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alf
Doświadczony goldeniarz
Dołączył: 21 Lip 2011
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 21:30, 08 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Edyta dlatego w różnych miejscach powtarzałem, że warto iść na szkolenie a nie po prostu mieć psa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|