|
|
Autor |
Wiadomość |
goldenmajko
Golden profesor
Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 884
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Płeć:
|
Wysłany: Sob 19:38, 29 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
ale moze to zalezy od charakteru. ja kladlam nacisk od pierwszych tygodni bycia tego psa w moim domu. Fakt ze efekt jest taki ze slucha tylko mnie. Ale ten pies ogolnie jest w 99% ze mna a w 1% z kims innym
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
kasiaigandalf
Golden profesor
Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 2991
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Tychy Płeć:
|
Wysłany: Sob 21:54, 29 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
goldenmajko napisał: | ale moze to zalezy od charakteru. ja kladlam nacisk od pierwszych tygodni bycia tego psa w moim domu. Fakt ze efekt jest taki ze slucha tylko mnie. Ale ten pies ogolnie jest w 99% ze mna a w 1% z kims innym |
Zapewne zalezy od charakteru i od tego czego sie uczy od malego. Ja mam Gandalfa dopiero 2 lata, wczesniej wlascicielka nie cwiczyla z nim NICZEGO, a pies robil zawsze co chcial. Troche mu to zostalo na spacerach, ale jakos dajemy rade
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gocha2606
Golden profesor
Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Sob 22:29, 29 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Edyta, a czy Ty nie zrobiłaś przypadkiem warunkowania pawłowskiego siadu?
Wtedy pies wykonuje to z automatu, podobnie jak dobrze uwarunkowane przywołanie awaryjne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
goldenmajko
Golden profesor
Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 884
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Płeć:
|
Wysłany: Sob 23:46, 29 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Gocha2606 napisał: | Edyta, a czy Ty nie zrobiłaś przypadkiem warunkowania pawłowskiego siadu?
Wtedy pies wykonuje to z automatu, podobnie jak dobrze uwarunkowane przywołanie awaryjne. |
Wiesz co nie wiem na ile to ma być warunkowanie pawłowskie...
Ja poprostu uczę psy od początku jakie reguły panują podczas współpracy ze mną. Przez kilka dni obserwuję szczeniaka, a potem dostosowuje do niego metody szkolenia. Majko miał kompletnie inny charakter niż Mohito. Majko był pieskiem "Pani mówi, piesek robi"... czasem się ociągał ale zrobił.
Mohito jest inny. Na niego głosu podnieść nie można, bo już od razu możesz zapomnieć, że wykona polecenie. Nie ucieka, nie... on będzie stał jak słup i gapił się na Ciebie. Więc nie ma podniesionego głosu. I zawsze mam wyegzekwowany element posłuszeństwa. Były momenty, że traciłam kontrolę, pies w ramach zabawy (dla niego) uciekał mi na kilka metrów i chciał, żebym go goniła, najczęsciej łapał jakieś śmieci z ziemi, co absolutnie mnie się nie podobało. Więc ani wtedy nie przychodził ani nie dawał się złapać. Szybko wyczułam, że w takiej chwili jest mi potrzebna inna komenda. I siad wykonuje zawsze. A ja wtedy mogę i do niego podejść i zrobić co zechcę. Jak na spacerze pies mi nagle "głuchnie" to też albo zwrcam się do niego inaczej niż zwykle, żeby zwrócił na mnie uwagę, albo mówię siad i wtedy od razu uwaga jest na mnie... To jest moje wyjście do następnej komendy. W tej chwili ma to tak opanowne, że pies mi siada z odległości 30-40 metrów na sygnał gwizdkiem.
A ponieważ temat dotyczył spacerów, to tak jak mówię, od początku nie pozwalałam psu ciągnąc mnie na spacerze... I zazwyczaj tego nie robi. Jak robi to jest korekcja, zazwyczaj poprawa jest od razu po moim słowie "nie ciągnij". I tak jak pisałam wcześniej, staram się unikać sytuacji w których nie będę miałą kontroli nad psem. Jeśli wiem, że nie przyjdzie bo jest strasznie czymś zaaferowany to nie wołam go jak głupek bo wtedy utwierdzam go w przekonaniu, że na zawołanie nie musi przyjśc. Wolę wtedy po niego pójść. Staram się unikać takich sytuacji w ogóle. Ale wiadomo czasami się zdarzają.
Jeśli widze z daleka jakieś psy to albo od razu jestem gotowa do działania i mam pod kontrolą psa, albo poprostu zapinam go na smycz, albo pozwalam mu się bawić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gocha2606
Golden profesor
Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Nie 0:35, 30 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Oczywiście, że każdy pies jest inny, podobnie, jak każdy z nas jest inny .
Fajnie, że możesz sobie obserwować i pracować z takimi skrajnościami - Majko z Twego opisu jawi się jako pies nastawiony na człowieka, a Mohito na początku wybierał dwie różne strategie przetrwania w sytuacji, w której nie wiedział jeszcze, co zrobić- albo freeze czyli zamarcie w bezruchu i przeczekanie, albo flirt czyli zachęcanie do zabawy i głupawka.
Świetnie, że tak fajnie sobie z nimi poradziłaś i że dostosowujesz metodę do psa, a nie psa do metody.
Ale na marginesie to niekoniecznie Twoja dominacja nad psami, a raczej wyznaczenie im granic, wytycznie zasad życia w naszym świcie i konsekwentna nauka co jest dobre, a co złe.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
goldenmajko
Golden profesor
Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 884
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Płeć:
|
Wysłany: Nie 10:31, 30 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Gocha2606 napisał: |
Ale na marginesie to niekoniecznie Twoja dominacja nad psami, a raczej wyznaczenie im granic, wytycznie zasad życia w naszym świcie i konsekwentna nauka co jest dobre, a co złe. |
Tak dokładnie w tych kilku wypowiedziach próbowałam to właśnie napisac... pisałam o jasnych czytelnych zasadach o konsekwencji i o tym, że pies musi wiedzieć kto jest szefem. Albo szefem jest pies i wtedy jest beznadziejna sytuacja, albo szefem jest człowiek i wtedy tylko można dojść do porozumienia.
I tak rzeczywiście, metody które skutkowały przy współpracy z Majkiem niekoniecznie skutkują przy współpracy z Mojem. O ile do Majka w ostateczności wystarczyło delikatnie podnieść ton głosu i pies wiedział odrazu gdzie jest jego miejsce, tak w przypadku tego drugiego to w ogóle nie działa. Także czasami wewnętrznie "wychodze z siebie" a do psa i tak muszę powiedzieć uroczym tonem co ma zrobić. To też oczywiście nie jest tak, że jestem jak kat nad duszą... nie, obserwuję mojego psa cały czas tak aby dobrać odpowiedni moment szkolenia. Pies idealnie potrafi pokazać kiedy ma ochotę na szkolenie a kiedy nie ma. Kiedy nie ma niestety taki trening nie przynosi zbyt wiele.
Tak jak pies musi się nauczyć czytać nasze znaki i sygnały tak i my musimy nauczyć się interpretowac sygnały jakie daje nam pies. I tylko pełna współpraca daje efekty. Trzeba na psa być pozytywnie nastawionym. Bo we współpracy z psem dokonale wychodzą nasze niepowodzenia. Jesli pies czegoś nie wykonuje poprawnie to nie jest to wina psa tylko przewodnika.
Mojo jest ze mną 3 miesiące i z prawdziwego dzikusa zmienił się w psa "dżentelmena". Oczywiście nie jest to jeszcze pies idealnie wyszkolony, nie. Ponieważ na wszystko potrzeba czasu. Jedne psy "łapią w mig" inne troszkę wolniej.
Ja mam psa kombinatora, niesamowicie zainteresowanego wszystkim co się dzieje. Mam to szczęście, że jest to pies absolutnie "wpatrzony" we mnie. Ale jak ja to lubię mówić, na uznanie w oczach psa trzeba sobie zasłużyć
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez goldenmajko dnia Nie 10:33, 30 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
goldenmajko
Golden profesor
Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 884
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Płeć:
|
Wysłany: Nie 10:42, 30 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Ach i jeszcze z moich obserwacji. Zauważyłam też, że pies potrafi "dostać rozdwojenia jaźni" w momencie kiedy ja wychowywałam psa na swój sposób i mój Michał także. Na pierwszy rzut oka mieliśmy podobne metody, uzgodnione między sobą, a w praktyce nie koniecznie to się sprawdzało. Michał musiał wyjechać na dłuższy okres czasu... a pies od razu wie gdzie jest jego miejsce... Przestał już miewać "rozdwojenie jaźni". Dlatego, jeśli pies jest członkiem większej rodziny to aboslutnie wszyscy domownicy powinni zachowywać się w stosunku do psa jednakowo. Wcale nie jest tak, że ten który najwięcej się bawi, najwięcej rozpieszcza, najwięcej dokarmia i najwięcej pozwala jest ulubionym "panem" psa. Powiedziałabym, że wręcz odwrotnie.
Ten, który ma czytelne, jasne zasady współpracy, zawsze jest konsekwentny i poświęca czas nie tylko na szkolenie ale na codzienne dorobnostki ten jest ukochanym "panem"psa. Sprawdziłam to na własnej skórze i w przypadku dwóch moich psów dokładnie to tak wyglądało.
Trzeba też się zorientować z jakim psim charakterem mamy do czynienia. Jeden wymaga ogromnej dozy nagród, smakołyków i pieszczot za dobrze wykonane zadanie a drugiemy wystarczy tylko pogłaskanie i powiedzenie "dobry pies". Ja mam tego drugiego.
Trzeba też uważać, żeby pies nie traktował nas jak "pudełko z ciasteczkami" bo wtedy można zapomnieć o poprawnym wykonaniu komendy kiedy się tych ciasteczek nie posiada....
I absolutnie jest możliwe trenować psa bez smakołyków My tak robimy. Jedyny moment kiedy używam przysmaków jest wtedy kiedy przyuczam psa do zachowania na ringu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gocha2606
Golden profesor
Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Nie 18:49, 30 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Znowu się zgadzamy!
Cytat: | Wcale nie jest tak, że ten który najwięcej się bawi, najwięcej rozpieszcza, najwięcej dokarmia i najwięcej pozwala jest ulubionym "panem" psa. Powiedziałabym, że wręcz odwrotnie.
Ten, który ma czytelne, jasne zasady współpracy, zawsze jest konsekwentny i poświęca czas nie tylko na szkolenie ale na codzienne dorobnostki ten jest ukochanym "panem"psa. |
A to jest zasada, która tłuczemy do głowy naszym kursantom - nie proście psa, nie bawcie się z nim na okrągło, nie miziajcie za darmola, nie dawajcie się wpuścić w maliny i nabrać na te piękne, słodkie oczyska, bo wyrośnie Wam w domu mały, kudłaty i uzbrojony w ostre zęby terrorysta.
Każdy przesyt jest niedobry - jeśli pies ma na okrągło i za darmo uwagę człowieka, jedzenie, zabawę, spacery są "bezmyślne" bo "piesek musi się wybiegać", a nie zaplanowane i prowadzone przez człowieka - wtedy często pies nie chce pracować, bo i po co?
Skoro wszystko i tak dostaje za nic.
Wspaniale to widać na psach schroniskowych, bo one są spragnione kontaktu z człowiekiem i przez to za samą możliwość bycia z nim - łatwo przyswajają nowe rzeczy. To wygląda w stylu " umiem! umiem! zróbmy teraz coś jeszcze razem!"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
goldenmajko
Golden profesor
Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 884
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Płeć:
|
Wysłany: Nie 19:20, 30 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Gocha2606 napisał: |
Każdy przesyt jest niedobry - jeśli pies ma na okrągło i za darmo uwagę człowieka, jedzenie, zabawę, spacery są "bezmyślne" bo "piesek musi się wybiegać", a nie zaplanowane i prowadzone przez człowieka - wtedy często pies nie chce pracować, bo i po co?
Skoro wszystko i tak dostaje za nic. |
Dokładnie, łatwo to zauważyć. Piesek który na spacerze przy okazji ma trening... po jakimś czasie zaczyna koncentrować się na właścicielu bardziej niż na otoczeniu. Ja to dokładnie widze po moim psie.
bezsensowne chodzenie po parku kończyło się dla nas zawsze zgrzytem. W momencie kiedy rozpoczełam na każdym spacerze chociaż chwilkę treningu (cokolwiek) to pies od razu "zgrzeczniał". I teraz np. w lesie gdzie pełno zapachów, pies idzie niemalże przy mojej nodze, bez komendy... Piljnuje się sam. Naprawdę ludziska trochę wiary, pokory i pomysłu, a napewno dacie radę wyszkolić swoje psiaki. Trzeba być konsekwentnym, nic nie przychodzi za darmo
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Trolek
Golden profesor
Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 842
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mysłowice Płeć:
|
Wysłany: Nie 19:37, 30 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Ja od kiedy wprowadziłam na spacerach treningi:samotnych-chodzenia na luźnej smyczy, w towarzystwie-postawa wystawowa, przywołanie, komendy podstawowe typu siad, waruj, noga...zauważyłam, że Trolek się na spacerach bardziej koncentruje na mnie. Wcześniej-aż przykro się przyznać-na spacerach pani nie istniała dla niego.
Potrzeba pracy nad koncentracją w rozproszeniach bardzo poprawiła naszą współpracę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
D&D&D
Mały goldenek
Dołączył: 15 Cze 2010
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Czw 13:42, 17 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Ja mam z moją Dianką odwrotny problem. Ona nie chce za bardzo chodzić na spacery. To raczej ja ją "ciągnę" a nie ona mnie. Ona sobie siada, odwraca się do mnie tyłem, protestuje, obchodzi mnie abyśmy zawróciły, pokłada się na plecy, czyli łapami do góry. Chodzenie przy nodze kończy się tym, że ja ją ciągnę. Dawanie smakołyków, aby szła też nie działa. Bieganie jeszcze gorzej, bo jak się zmęczy to tym bardziej się pokłada. Jedynie jak jakimś cudem dojdziemy do lasu to dopiero zaczyna iść normalnie. Zaznaczę, że ona ma już 4 miesiące, a ja mam ją dwa miesiące więc chyba jest wystarczająco duża, aby normalnie chodzić. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Do tego jak ją wołam stojący przy drzwiach i wie, że idziemy na spacer to muszę czekać z 5-10min, aby do mnie łaskawie podeszła. Zachęcanie smakołykami, zabawkami też nie działa. Może macie jakieś propozycje na rozwiązanie tego problemu??
Ps. Mój kolega z pracy też ma goldena trochę starszego ponad pół roku, ale nigdy nie miał takich problemów więc wydaje mi się, że Diana zachowuje się anormalnie.
Z góry serdecznie dziękuję za pomoc.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
goldenmajko
Golden profesor
Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 884
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Płeć:
|
Wysłany: Czw 14:04, 17 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
No cóż widzę, że pomyśleliście aby prześwietlić sukę w kierunku dysplazji. I dobrze, może to jest powód.
A jeśli nie to i tak takie profilaktyczne RTG jest jak najbardziej wskazane.
Małe dzieci też się prześwietla na dysplazję... nie wiem, czemu nie praktykuje się tego w przypadku psów...
Czytałam tez tak piąte przez dziesiąte waszego bloga. Z tego wynika, że pies ewidentnie jest przemęczony spacerami.
Chciałam zaznaczyć, że goldenowi w zasadzie zaleca się 1minuta spaceru/1 tydzień życia czyli 16 tygodniowy szczeniak powinien chodzić po podwórku nie dłużej niz 16 minut... Oczywiście nie popadajmy w paranoję ale jednak kilkugodzinne zabawy to zdecydowanie za dużo...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
D&D&D
Mały goldenek
Dołączył: 15 Cze 2010
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Czw 14:23, 17 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Może faktycznie za dużo z nią wychodzimy. Bo tak rano o 6 ok. 10 min właściwie na siku, kupa i do domu, o 8 to samo. Potem jak mąż wraca z pracy około 16, jak ja wracam to idziemy zazwyczaj na dłuższy spacer do lasu na około 1-1,5h (choć teraz już nie bo do RTG mamy ograniczyć długie spacery) i potem ostatni po 21 tez krótki na siku i kupę. Czyli wychodzi, że 40 min na spacerach plus ten długi, czyli około 2h dziennie. Nie wiem czy to dużo... Ale może faktycznie dla 4 miesięcznego goldena to za dużo. Teraz w każdym bądź razie od wtorku ograniczyliśmy spacery. Co w sumie daje około 1h na dworze. Ale ona i tak się pokłada, gryzie trawkę, patyki i wcale nie chce iść dalej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
goldenmajko
Golden profesor
Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 884
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Płeć:
|
Wysłany: Czw 14:28, 17 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Cięzko w zasadzie stwierdzić w czym jest problem ale wydaje mi się, że RTG bioder wyjaśni jeśli nie w całości to przynajmniej w jakimś sensie tą sprawę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
D&D&D
Mały goldenek
Dołączył: 15 Cze 2010
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Czw 14:34, 17 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
OK, dziękuję. To w takim razie w przyszłym tygodniu się okaże czy to wina bioderek czy ma fochy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|