|
|
Autor |
Wiadomość |
Dundi
Golden profesor
Dołączył: 06 Sty 2009
Posty: 2276
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Czw 10:30, 12 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
A metody "drzewa" probowalas? Ja osobiscie wlasnie ja preferuje, bo pies musi sie wtedy zatrzymac w swoim pedzie i zwrocic na mnie uwage. Wydaje mi sie, ze jak pies jest bardzo podekscytowany spacerem samym w sobie i dlatego ciagnie, zmiana kierunku nie robi mu specjalnej roznicy - tam tez moze byc cos fajnego (nie dotyczy to oczywiscie sytuacji, w ktorej pies ciagnie do czegos konkretnego w danym kierunku - innego czworonoga, czlowieka itd.).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Lenka011
Golden profesor
Dołączył: 19 Paź 2011
Posty: 1420
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Czw 11:01, 12 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Nasza zazwyczaj na spacerach lata luzem, gdyż nigdy nie ucieka i się pilnuje (nawet jak idzie kawałek przed nami to sie odwraca co chwile i czeka aż w miare ją dogonimy) żeby się wybioegała i wyszalała, ale w miejscach gdzie no wiadomo, jest np. ulica to biorę ją na smycz. No i wtedy jest koszmar to traktuje to ostatnio jak zawody w przeciąganie sznura. Jest drobna, ale siłę to ma. I wcale nie ciągnie do czegoś, czy za czymś tylko po prostu bo musi iść pierwsza....
Próbowałam drzewa, ale co nie stanie, lub cofnie sie do mnie to za chwile jest to samo, czyli kto pierwszy!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agape88
Doświadczony goldeniarz
Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 748
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Zabrze/Świdnica Płeć:
|
Wysłany: Czw 11:51, 12 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Miałam dokładnie to samo jeszcze miesiąc temu, czyli jak Lunka była w wieku twojej Lenki już dostawałam szału, bo wcześniej potrafiła chodzić normalnie na smyczy. Ciągnęła, dusiła się próbowałam stawać i tak samo zero efektów, zaczęłam stosować odwrót o 180 stopni też nic i nagle tak z dnia na dzień po prostu przestała. Także chyba w tym przypadku tylko konsekwencja i cierpliwość popłaca. Chyba, że ktoś zna jakieś inne cud metody.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lenka011
Golden profesor
Dołączył: 19 Paź 2011
Posty: 1420
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Czw 12:43, 12 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
No moja to mam wrażenie że się zadusi tak ciągnie.... sapie sapie, czasami aż się dławi.... ale najlepsze jest to, ze jak juz nie może to zaczyna próbować biec i skakać zeby być jeszcze silniejsza... a mi niedługo wyrwie rękę masakra.... jeszcze żeby pogoda do ćwiczen była łaskawsza....
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lenka011 dnia Czw 12:45, 12 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agape88
Doświadczony goldeniarz
Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 748
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Zabrze/Świdnica Płeć:
|
Wysłany: Czw 13:51, 12 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Jeszcze, co do "drzewa" to miałam raz taką sytuację, że kilka metrów szłyśmy z Lunką 10-15 min. Ona stawała, przychodziła do nogi, jak ja tylko robiłam krok ona biegiem naprzód na złamanie karku i tak w nieskończoność. Myślałam wtedy, że mi ręka odpadnie efekt był taki, że w końcu się położyła i nie chciała nigdzie już iść, więc nie mogłam jej za to zaciągnąć do domu. Eh te nasz małe łobuziaki, chyba większość przechodzi takie małe kryzysy, ale po prostu trzeba to przetrzymać. Teraz Lunka już nie ciągnie za to włączyła jej się faza na wsuwanie wszystkiego, co napotka na swojej drodze Także Magda życzę ci wytrwałości i mocy w rękach
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kika&Riko
Golden profesor
Dołączył: 03 Kwi 2011
Posty: 2558
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Pomorze Płeć:
|
Wysłany: Czw 17:23, 12 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Agape88 napisał: | Ciągnęła, dusiła się próbowałam stawać i tak samo zero efektów, zaczęłam stosować odwrót o 180 stopni też nic i nagle tak z dnia na dzień po prostu przestała. |
U nas było dokładnie tak samo - od kilku tygodni cały czas ciągnął, a gdy próbowałam "drzewka" to działało, ale jak tylko dalej ruszyliśmy to samo.. I nagle, na następny dzień jakby nie ten pies - ładnie idzie przy nodze i w ogóle Od kilku dni jednak zdarza mu się pociągnąć, ale to jest tylko pies więc wszystko mu wybaczam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dundi
Golden profesor
Dołączył: 06 Sty 2009
Posty: 2276
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Czw 19:01, 12 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
A mówicie "nie"? jak my mieliśmy takie okresy "nagłego ciągu", a pies wiedział juz co oznacza słowo "nie", to ćwiczyliśmy drzewo + nie, albo eeeej (bo to u nas też działa). Czyli dopóki szedł na liźnej smyczy - idziemy normalnie, zaczyna ciągnąć = stop, ruszamy i ciągnie = NIE i stop. Nie wiem, czy to coś pomogło, ale może nie zaszkodzi spróbować. Zresztą u nas do tej pory jest tak, że jeśli Dundi się zapomni i zaczyna ciągnąć, to zazwyczaj wystarczy "eeeej" i się w miare ogarnia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
goldi985
Doświadczony goldeniarz
Dołączył: 29 Kwi 2011
Posty: 599
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Czw 19:33, 12 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
oomega napisał: | a jeśli chodzi o kantarki dla psów? czy są godne polecenia?
słyszałam też o specjalnych szelkach, które chciał nie chciał krępują ruchy przy ciągnięciu...
Co jest lepsze? Czy opłaca się inwestowac w taki sprzencik? |
Ja ci w 100% polecam kantarek ! Moja ma 7 miechow i tez ciagnie na smyczy wiec zakupilam kantarek i juz od pierwszego spaceru byla ogormna ulga ! Nie ciagla a teraz jak juz soe do niego przyzwyczaila to jest rewelacyjnie ! Wogole nie ciagnie i idzie caly czas przy nodze na smyczy Tak wiec polecam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia Szajba i Milka
Szczeniaczek
Dołączył: 10 Sty 2012
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Czw 20:06, 12 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Nie wiem jak inni, ale ja kantarka nie polecałabym do nauki chodzenia przy nodze. My kantara używamy tylko i wyłącznie w środkach lokomocji- wymóg jest, a konduktorzy sie nie znaja i mysla ze to kaganiec.
Wracajac do nauki. Moim zdaniem nalozenie kantarka to nie jest metoda nauki chodzenia na luznej smyczy- choc wiem ze rozne sa szkoly dla psow i niektore te metode wlasnie stosuja. To tak samo jakby zalozyc psu kolczatke zeby nie ciagnal- tak psa nie nauczymy posluszenstwa.
Z moja Szajba bylo i nadal jest ciezko, a ma 13 miesiecy. Ciagla jak wół pociągowy, rece miałam do ziemi. Stosowałam metodę pozytywna - smaczki. Przykładałam dłoń ze smaczkiem do uda i mówiłam noga. Trwało to z jakieś pół roku i nadal trwa z tym, że Szajba umie już chodzić na luźnej smyczy. Owszem zdarzy się jej ciągnąć, ale to w przypadkach gdy idzie inny pies, bo nawet już na ludzi tak nie zwraca uwagi- kiedyś musiała się z każdym przywitac. Dodałyśmy do tej metody "drzewo" tzn gdy właśnie zdarzy się jej tak wyrwać do przodu ( bo np. leci jakiś listek) zapieram się ze wszystkich sił i tak stoje. Na poczatku nie wiedziała co ma zrobic, po czym poluźniła smycz, dostała smaczka i już dziewczyna wie co ma zrobić aby "parówke" dostac:)
Uhhhuh rozpisałam się. Tak właśnie uczyłam ( i nadal uczę ) moją Szajbe
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kasia Szajba i Milka dnia Czw 20:11, 12 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agape88
Doświadczony goldeniarz
Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 748
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Zabrze/Świdnica Płeć:
|
Wysłany: Pią 12:03, 13 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Dundi napisał: | A mówicie "nie"? jak my mieliśmy takie okresy "nagłego ciągu", a pies wiedział juz co oznacza słowo "nie", to ćwiczyliśmy drzewo + nie, albo eeeej (bo to u nas też działa). Czyli dopóki szedł na liźnej smyczy - idziemy normalnie, zaczyna ciągnąć = stop, ruszamy i ciągnie = NIE i stop. Nie wiem, czy to coś pomogło, ale może nie zaszkodzi spróbować. Zresztą u nas do tej pory jest tak, że jeśli Dundi się zapomni i zaczyna ciągnąć, to zazwyczaj wystarczy "eeeej" i się w miare ogarnia |
Moja zna "nie wolno", robiłam dokładnie tak jak piszesz, ale to nic nie dawało. Po prostu z dnia na dzień przestała, tak jakby to doszło do niej z opóźnieniem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dundi
Golden profesor
Dołączył: 06 Sty 2009
Posty: 2276
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Pią 12:42, 13 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
goldi985 napisał: | Ja ci w 100% polecam kantarek ! Moja ma 7 miechow i tez ciagnie na smyczy wiec zakupilam kantarek i juz od pierwszego spaceru byla ogormna ulga ! Nie ciagla a teraz jak juz soe do niego przyzwyczaila to jest rewelacyjnie ! Wogole nie ciagnie i idzie caly czas przy nodze na smyczy Tak wiec polecam |
No tak, tylko moim zdaniem to oznacza, że całe zycie będziesz z psem chodzic na kantarku. Bo kantarek nie jest metodą nauczenia psa chodzenia na luxnej smyczy Jest tymczasowym rozwiazaniem problemu, bo jesli psu kantar zdejmiesz, znowu bedzie ciągnął. To jaki to ma sens? To oszukiwanie siebie, że problem został rozwiązany, jak dla mnie. Zresztą pies cały czas przy nodze?! Ja nie rozumiem idei chodzenia z psem na spacery, na których pies ma cały czas być przy nodze! Zauważcie, że pies i człowiek chodza innym tempem, wymaganie od czworonoga ciagłego dostosowywania sie do nas poprzez wymaganie chodzenia przy nodze uważam za ograniczanie mu wolności. W końcu chodzimy z psami na spacery dla NICH, nie dla siebie. Żeby się wybiegały, nawąchały, chodziły gdzie chcą i jakim tempem chcą. Jeśli trzeba je i tak ograniczyć smyczą, to trudno, tak bywa. Ale z mojego doświadczenia wynika, że nauczenie psa chodzenia na luźnej smyczy skutkuje tym, że po ok. półtora roku zmienilismy krótką smycz na 5-metrowe flexi i jak musze mieć psa na smyczy, to ma chociaż te 5 metrów luzu. A problemów nie ma i nie muszę się martwić, czy "jak zdejme kantar, to wyrwie mi ramię ze stawu"...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
goldi985
Doświadczony goldeniarz
Dołączył: 29 Kwi 2011
Posty: 599
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Pią 16:56, 13 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Dundi napisał: | goldi985 napisał: | Ja ci w 100% polecam kantarek ! Moja ma 7 miechow i tez ciagnie na smyczy wiec zakupilam kantarek i juz od pierwszego spaceru byla ogormna ulga ! Nie ciagla a teraz jak juz soe do niego przyzwyczaila to jest rewelacyjnie ! Wogole nie ciagnie i idzie caly czas przy nodze na smyczy Tak wiec polecam |
No tak, tylko moim zdaniem to oznacza, że całe zycie będziesz z psem chodzic na kantarku. Bo kantarek nie jest metodą nauczenia psa chodzenia na luxnej smyczy Jest tymczasowym rozwiazaniem problemu, bo jesli psu kantar zdejmiesz, znowu bedzie ciągnął. To jaki to ma sens? To oszukiwanie siebie, że problem został rozwiązany, jak dla mnie. Zresztą pies cały czas przy nodze?! Ja nie rozumiem idei chodzenia z psem na spacery, na których pies ma cały czas być przy nodze! Zauważcie, że pies i człowiek chodza innym tempem, wymaganie od czworonoga ciagłego dostosowywania sie do nas poprzez wymaganie chodzenia przy nodze uważam za ograniczanie mu wolności. W końcu chodzimy z psami na spacery dla NICH, nie dla siebie. Żeby się wybiegały, nawąchały, chodziły gdzie chcą i jakim tempem chcą. Jeśli trzeba je i tak ograniczyć smyczą, to trudno, tak bywa. Ale z mojego doświadczenia wynika, że nauczenie psa chodzenia na luźnej smyczy skutkuje tym, że po ok. półtora roku zmienilismy krótką smycz na 5-metrowe flexi i jak musze mieć psa na smyczy, to ma chociaż te 5 metrów luzu. A problemów nie ma i nie muszę się martwić, czy "jak zdejme kantar, to wyrwie mi ramię ze stawu"... |
Tylko ze ja jak ide z Daisy to ona nie jest caly czas na smyczy tylko idzie przez jakies 50 metrow a pozniej to juz jest spuszczana i biega i bawi sie z Holy na calego ! No a moja przed kantarkiem tak ciagla ze mogla i reke z ramienia wyrwac wiec zakupilam kantarek...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
montus985
Mały goldenek
Dołączył: 27 Sie 2011
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wielkopolska Płeć:
|
Wysłany: Pią 17:10, 13 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
A ja nie rozumiem chodzenia z psem na spacery po to aby cały czas był na smyczy Według MNIE gdy idzie się na spacery z psem , psa się puszcza luzem . Gdy idziemy z powrotem psa bierzemy na smycz i zdaje mi się , że każdy chciał by iśc z psem ... jak z psem , a nie jak z ciągnikiem.
Oczywiście wiem o co chodzi z tym psem na luźnej smyczy i pies w kantarku nie chodzi tylko i wyłącznie przy nodze! . Idzie swoim tempem tyle, że nie ciągnie. A z tym, że po ściągnięciu kantarka pies nadal ciągnie to się zgodzę , jednak jest kliker
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
goldi985
Doświadczony goldeniarz
Dołączył: 29 Kwi 2011
Posty: 599
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Pią 17:12, 13 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
montus985 napisał: | A ja nie rozumiem chodzenia z psem na spacery po to aby cały czas był na smyczy Według MNIE gdy idzie się na spacery z psem , psa się puszcza luzem . Gdy idziemy z powrotem psa bierzemy na smycz i zdaje mi się , że każdy chciał by iśc z psem ... jak z psem , a nie jak z ciągnikiem.
Oczywiście wiem o co chodzi z tym psem na luźnej smyczy i pies w kantarku nie chodzi tylko i wyłącznie przy nodze! . Idzie swoim tempem tyle, że nie ciągnie. A z tym, że po ściągnięciu kantarka pies nadal ciągnie to się zgodzę , jednak jest kliker |
zgadzam sie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
oomega
Mały goldenek
Dołączył: 02 Lip 2011
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Pią 22:38, 13 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
no zdecydowanie. nasze spacery nie polegają i nie chce by polegały na tym że Colin przez cały czas idzie przy mojej nodze.. co to za frajda? mieszkamy jednak w miejscowosci gdzie nie ma chodnika, ruch jest spory i wymagam od Colina te4go by przez te chociaz 100metrów któe mamy do przejscia asfaltem był spokojny i szedl przy nodze... jest naprawde silny i juz pare razy mnie przewrocił, a na ulicy jest to dośc niebezpieczne... Potem go spuszczam ze smyczy i non stop biega sobie sam, tarza się.. i potem znów wracamy i znów na smycz... i znów ten sam scenariusz, ze Colin nas ulicy ciągnie, nie idzie przy nodze, nagle skręca, wyrywa się, ma problem z przechodzeniem na drugą str ulicy ( zawsze muszę go ciagnac bo on nie przechodzi sam, koszmar)... dlatego te 100metrów asfaltu mimo wszystko jest ogromną męczarnią..! Kupiłam kantarek, chociazby zeby wypróbowac.. narazie jesteśmy na etapie przyzwyczajania... jeszcze z nim nie wyszliśmy.. mam nadzieje ze jakoś pokonamy ten asfaltowy kawałek bez wwiekszych kłoopotów wkońcu!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|